sobota, 25 lutego 2017

1.Nigrum Nocte

Hermiona szybko dotarła do lodziarni u Floriana.
Na podwórzu, przy stoliku dla czterech osób, siedzieli jej przyjaciele. Przed słońcem chronił ich duży czerwony parasol postawiony obok.
Gdy pomachali jej radośnie, Gryfonka od razu zmierzyła w ich kierunku i książki w torbie położyła koło swoich nóg, a czarną różę na stoliku.
-Trzymaj, twoje ulubione - Ginny podała jej loda o smaku Caffe Latte. - Dopiero co kupiliśmy.
-Dzięki, Gin.
Hermiona chwyciła loda w wafelku i razem z resztą spożywali z zapałem lody. Nie obyło się bez żartów, docinek i śmiechów, każdy wtrącał coś od siebie.
-Nie zgadniecie kogo widziałam - zaczęła Hermiona, gdy skończyła jeść. - Malfoy'a.
Jak jeden mąż przyjaciele spojrzeli na nią. Żadne z nich nie przepadało za blondynem, który od początku ich nauki w Hogwarcie notorycznie uprzykrzał im życie, a Jego ojciec niemal doprowadził do śmierci rudowłosej by Czarny Pan mógł odrodzić się dzięki Komnacie Tajemnic.
Mieli wiele powodów by nienawidzić zarówno jego jak i Lucjusza i Narcyzy.
-I co? - pierwszy zabrał głos Harry. - Dalej Arystokratyczny dupek?
-Żebyś wiedział, Harry.
Kasztanowłosa ze szczegółami opowiedziała przyjaciołom swoje przypadkowe spotkanie ze Ślizogonem.
Na twarzy Rona pojawił się grymas. On w szczególności nienawidził blondyna mimo, że miał do tego mniej powodów niż Hermiona. Rudzielec nie znosił jak Draco odzywa się do któregokolwiek z nich, a jak zaczepiał swoimi tekstami kasztanowłosą to szlag go trafiał.
Był zakochany w Hermionie od dawna, robił jej sceny zazdrości jak to nastolatek, ale nie cierpiał jak Malfoy pojawiał się znienacka w ich towarzystwie. Wystarczająco uważał Harry'ego za konkurencję do serca kasztanowłosej. Jego siostra, podkochiwała się w Wybrańcu, ale on nie dostrzegał tego. Prowadził dużo rozmów z przyjacielem by jednak wydobyć z Niego coś na temat Ginny - o jego uczuciach do niej, planach..jednak wszystko okazywało się nieowocne. Potter zmieniał temat lub nie udzielał żadnej odpowiedzi i zaczął rozmawiać na temat Hermiony.
-Ja już nie wiem jak odpędzić tej kanalii - burknął wreszcie Ron przerywając wywody Harry'ego na temat powrotu do szkoły, który miał czas już jutro. - Wiecznie ten tleniony pozer musi się pojawić.
-Ron, daj spokój - Hermiona położyła mu dłoń na ramieniu. - Nic nie poradzimy z tym, że jest czarodziejem tak jak my i uczęszcza do tej samej szkoły jak co najmniej pięciu set innych.
-Dobra, ale są jeszcze dwie szkoły, jedna dla bab, druga dla totalnych półgłówków pokroju Kruma, więc czemu nie dostał się tam ze swoją głupotą?
-Hermiona ma rację, Ron - przerwał spięcie Harry, a Ginny obserwowała sytuację bawiąc się jednocześnie paznokciami. - Nie ma sensu dochodzić czemu jest w Hogwarcie, a nie w Durmstrangu, bo i tak nic nie zmienimy.
Weasley odpuścił.
Wiedział w głębi duszy, że przyjaciele mają rację, a mimo to nie dopuszczał do siebie większości myśli.
Jeszcze nie przypuszczał jak ten "tleniony pozer" wywróci Jego cały świat do góry nogami.

~*~
1 września 1996, King Cross

Hermiona już od dobrych dziesięciu minut siedziała w przydziale na samiutkim końcu Expressu Hogwartu. Rona i Ginny jeszcze nie było, gdyż do odjazdu mieli jeszcze dobre pół godziny, ale dziesięć minut później pojawił się Harry niosący ze sobą wielki kufer i klatkę ze swoją sową Hedwigą.
-Hej, Hermiono - przywitał się. - Weasley'ów jeszcze nie ma?
-Jak widać nie ma - odparła i spojrzała przez okno. - Skoro przedział zaklepany to przyjdą na ostatnią chwilę.
Gdy do ich przedziału wszedł chłopak o czarnych włosach, nie mając na sobie żadnej szaty, wzbudził ciekawość Gryfonów.
-A ty to kto? - zapytał z mostu Harry. - Nie wyglądasz na ucznia Hogwartu.
-Shane Collins - odparł przybysz. - Przeniosłem się do waszej szkoły z Durmstrangu. Jeszcze nie znam swojego domu, do którego mnie..przydzielą.
-Hermiona Granger - przywitała się kasztanowłosa. - A to Harry. My należymy do Gryffindoru.
-Miło mi - Shane uścisnął dłonie obojgu. - Można się dosiąść? Inne przedziały są totalnie zapchane.
-Jasne. - Odparł Wybraniec. - Zaraz dołączą do nas nasi przyjaciele Ron i Ginny.
Nowy uczeń nie odpowiedział tylko umieścił kufer na miejscu i klepnął obok Gryfonki. Niedługo potem na ostatnią chwilę zgodnie ze słowami kasztanowłosej do przedziału wpadli Weasley'owie.
Widać było, że na peron dziewięć i trzy czwarte musieli biec dbając w pakiecie o swoją kondycję, ale zdążyli.
Zmachani czy nie, dotarli.
Siedli obok Harry'ego i poznali Shane'a, który był naprawdę sympatyczny. Ron już go nie polubił widząc jak z Hermioną znalazł wspólny temat - Collins uwielbiał książki tak jak Gryfonka i cieszył się na myśl o szkole. Znaleźli nawet język na temat mugoli.
Nowy uczeń tak jak Panna Granger wychował się w niemagicznej rodzinie, gdy jego arystokratyczna matka porzuciła go jako niemowlaka, gdyż stwierdziła że mając siedemnaście lat nie uda jej się wychować dziecka i to w dodatku nieślubnego.
-A czytałeś książki Karin Slaughter? - zapytała entuzjastycznie Gryfonka. - Są boskie!
-Czytałem "Zbrodniarz" i "Zaślepienie" - odparł. - Obie okazały się dobre i trzymające w napięciu, zwłaszcza te opisy medycyny sądowej wraz z sekcją zwłok. Fantastyczne.

I tak mijała podróż.
Hermiona i Shane rozmawiali cały czas znajdując wspólne zainteresowania, Gnny zagadywała Harry'ego o błahe rzeczy, a Ron siedział cicho i spoglądał spojrzeniem bazyliszka na Collins'a. Niby nic mu nie zrobił, a już gościa nie trawił, w głębi duszy zżerała go ciekawość do jakiego domu w Hogwarcie trafi nowy uczeń. Miał nadzieję, że będzie w Slytherinie, gdyż był niemalże pewny, że po tym incydencie kasztanowłosa nie będzie miała ochoty toczyć dyskusji, że Ślizgonem. Nie przepadała za wychowankami Domu Salazara i to go cieszyło.

Gdy dotarli do Hogwartu, Shane zasiadł z nim do stołu Gryffindoru.
Albus Dumbledore wstał, gdy wicedyrektor Minerwa McGonagall przyprowadziła pierwszaków, a wtedy Collins wtopił się w ich tłum i stanął w kolejce do Tiary Przydziału.
Ron skorzystał z okazji i zagadał do przyjaciół.
-Co myślicie o tym nowym? Ja jakoś nie pałam do niego przyjaznym nastawieniem.
-To, ze twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce do herbaty nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni - burknęła niezadowolona Hermiona. - Shane jest w porządku, miał niełatwo w życiu i polubiłam Go tak jak was na pierwszym roku.
-Ja nic do niego nie mam - uniósł ręce Harry. - Wydaje się w porządku, a Herm wie co mówi, poznała go już minimalnie.
Ginny przytaknęła Wybrańcowi, nie miała potrzeby wygłaszać kolejnej przemowy. Ufała kasztanowłosej przyjaciółce wiedząc, że wszystko co robi jest słuszne.
Przerwali rozmowę, gdy Dumbledore ogłosił ciszę by przeprowadzić Ceremonię przydziału. Trwała ona dosyć szybko, a stres i emocje jakie towarzyszyły pierwszakom Hermiona znała doskonale. Ona również była zestresowana i podekscytowana zarazem do jakiego domu trafi. Gdy Tiara jednogłośnie przydzieliła ją do Gryffindoru, wiedziała co robi i cieszyła się, że tu trafiła. Czuła się idealnie wpasowana w domu lwa.
Kolejni uczniowie trafiali to do Gryffindoru, Slytherinu, Hufflepuffu i Ravenclawu i nikt nie przywiązywał do tego dużej wagi, do momentu, gdy padło nazwisko Shane'a.
-Shane Collins! - wyczytała McGonagall. - Witamy na szóstym roku, usiądź.
Chłopak posłusznie usiadł na krzesełku, a wicedyrektorka nałożyła na jego głowę Tiarę Przydziału.
Kapelusz grymasił i zastanawiał się do jakiego domu przydzielić chłopaka, ale jednogłośnie wykrzyknęła:
-Slytherin!
Przy stole domu węża rozbrzmiały oklaski, a Hermiona obejrzała się jak jej nowy kolega zasiada na wolnym miejscu tuż obok Malfoy'a, który w tym samym momencie spojrzał na Gryfonkę, a ta szybko odwróciła wzrok.
-I co dalej będziesz z nim gadać? - zapytał ostro Ron. - Teraz to Ślizgon.
-Tak będę z nim rozmawiać, bo jest w porządku! - warknęła Hermiona nachylając się do rudzielca. - On nie jest jak Malfoy, że ubliżył mi na wstępie, tylko rozmawiał ze mną jak człowiek. Tak jak ja z wami.
Kolejną ich rozmowę przerwał znowu głos dyrektora, który przypominał o zasadach panujących w Hogwarcie.
Gryfonka znała je na pamięć, ale staruszek zawsze potrafił wymyślić coś nowego, więc w skupieniu słuchała jego monologu.
-Pierwszorocznym oznajmiam, a pozostałym przypominam, że wstęp do Zakazanego Lasu jest zabroniony! Złamanie tej zasady będzie miała srogie konsekwencje. Na stanowisko obrony przed czarną magią w tym roku obejmie nowa profesor Isabelle Lake. Teraz Prefektów Naczelnych stanowiska obejmą Milicenta Bulstrode i Cormac McLaggen, dziękuję za uwagę.
Albus zasiadł z powrotem na miejscu i wtedy rozpoczęła się uczta.
Ron nie poruszał już tematu Shane'a wiedząc, że Hermiona zaraz naskoczy na Niego i resztę za wybieranie znajomych, więc również zaczął jeść jak pozostali nakładając sobie na talerz kurczaka i ziemniaki z koperkiem.
Hermiona przeżuwała właśnie tosty, gdy przed nią znalazła się nagle ognista wiadomość.
Czytając treść wiedziała od kogo jest.
"Co powiesz na spacer po błoniach? Będę czekał przy wyjściu z Wielkiej Sali.
S.C"
Uśmiechnęła się mimowolnie i odwróciła w stronę domu węża i wzrokiem wyszukała ślizgona.
Gdy napotkała wzrok Shane'a twierdząco pokiwała głową na znak, że się zgadza, a chłopak z kolei odpowiedział jej uśmiechem.


~*~

Gryfonka ruszyła po posiłku do wyjścia.
Pierwsze co zrobiła to wyszukała wzrokiem Shane'a, który zgodnie z treścią liściku stał obok posągu czarownicy.
Podeszła do niego pewnym krokiem i szturchnęła go.
-No hej - uśmiechnęła się. - To co idziemy?
-Naturalnie - odpowiedział na jej pytanie. - To spacer po błoniach?
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.
Ruszyli na dwór i nie było minuty ciszy. Co chwila rozmawiali o przeczytanych książkach, obejrzanych filmach, ulubionej muzyce i upodobaniach.
-No to mówisz, że podobają ci się Nigrum Nocte? - zapytał. - Wspaniałe okazy.
-Nigrum Nocte? - Hermiona była zaskoczona. - Co to jest?
-Czarna róża tłumacząc z łaciny - uśmiechnął się. - Chodziłem na łacinę nim poszedłem do Durmstrangu.
-Ah, no tak - speszyła się. - Kupiłam wczoraj czarną różę, ale przez Malfoy'a pogubiła mi płatki.
-Przez Malfoy'a? - zdziwił się. - Poznałem go, wydaje się w porządku.
-Bo należysz do Slytherinu i musi kojarzyć nazwisko, że pochodzisz z arystokratycznego rodu - wytłumaczyła mu. - Inaczej by Cię gnębił psychicznie jak mnie i innych.
Gryfonka opowiedziała ślizgonowi o poprzednich latach nauki w Hogwarcie. O każdej nieprzyjemności jaką wyrządził jej blondyn. O wszystkich tych podłych słowach począwszy od męczenniczki, a skończywszy na określeniu szlamy.
Opowiedziała mu również o wczorajszym spotkaniu z Malfoy'em, gdzie na wskutek upadku jej czarna róża zgubiła jeden płatek, a za nim sypały się kolejne niczym strącony domek z kart.
-Podle postępował, ale kto wie.. może kiedyś zdejmą mu się te klepki z oczu i dostrzeże to jaką wspaniałą dziewczyną jesteś - skomentował Shane. - Jesteś inna od reszty. Widać to po twoich upodobaniach do czarnych róż, książek, muzyki i wielu innych rzeczy.
-Malfoy to narcystyczny i zadufany w sobie dupek - stwierdziła. - I tak szybko zdania o nim nie zmienię, chyba że stałby się naprawdę cud, że jego dusza nie będzie taka czarna jak ma róża.

Chodzili po błoniach dobre dwie godziny.
Wracając natknęli się na Silver Trio Hogwartu: Draco Malfoy, Teodor Nott i Blaise Zabini we własnej osobie.
-Ej Collins już bratasz się ze zdrajczynią?  - parsknął blondyn. - No, no.
-Odpuść, Draco - stwierdził Shane. - Pochodzenie nie jest istotne, ale charakter. Niedługo sam się o tym przekonasz.
-No ona raczej szybko pochodzenia krwi brudnej nie zmieni - skwitował Blaise.
-Odpieprz się ty wstrętny gadzie - syknęła wreszcie Gryfonka. - Rób co chcesz, ja idę - skierowała kolejne słowa do Shane'a. - Nie spędzę z tymi dupkami ani minuty dłużej.
Hermiona ruszyła szybkim krokiem do zamku nie oglądając się za siebie. Była oburzona, bo Malfoy po raz kolejny musiał pokazywać swoją wyższość, czarodziej czystej krwi, a prawda była taka, że barwa jej nie różniła się niczym od niej. Urodził się w wyższej pozycji i to był powód jego dumy. Wpajanie jak to tacy jak ona są gorsi, brudni...A przecież, Malfoy był tylko chłopcem, a od dziecka wprowadzano mu twarde zasady. Nie miał wyboru i im się poddał, co teraz owocowało i było efektem tego jaki ma charakter.
A miał go naprawdę podły.




Hermiona wpadła do Wieży Gryffindoru w paskudnym humorze.
Rona i Ginny nie było w pokoju wspólnym, a Harry'emu nie uszło uwadze, że kasztanowłosa była wzburzona.
-Ej, Miona - zaczepił Harry. - Co jest?
-Malfoy się stał - burknęła siadając obok wybrańca. - Spacerowałam z Shane'm i pojawiło się to wielkie trio.
Hermiona ze szczegółami opowiedziała Gryfonowi przebieg rozmowy między Collinsem, a Malfoy'em i Zabini'm. Słowo w słowo przytoczyła ich zdania, a w jej oczach pojawiały się łzy.
-Harry dlaczego oni to robią? - wreszcie przelała się czara goryczy i dała upust emocjom. - W czym moja krew i ja jestem gorsza od nich?
Wybraniec przytulił do siebie przyjaciółkę i dłonią gładził jej włosy.
Było mu jej żal. Sam nie był arystokratą, ale jego ludzie traktowali z respektem tylko dlatego, że dwa razy przeżył starcie z samym Voldemortem  Nigdy nie usłyszał, że jest gorszy z powodu krwi, ale doskonale rozumiał jak mogła czuć się Hermiona, gdzie od pierwszego roku Malfoy wytykał jej pochodzenie.
-Ćsss, nie płacz - uspokajał ją. - Proszę, Herm. Nie warto.
Jego słowa działały na Gryfonkę, starała opanować emocje i przestać płakać. Podziękowała przyjacielowi za dodanie otuchy, ale nie miała pojęcia co ze sobą zrobić. Minęło dopiero południe, a ona do końca dnia nie miała planów oprócz spakowania do torby jutrzejszych lekcji, które niestety miała ze Ślizgonami.
Na dzień dzisiejszy nie chciała nic słyszeć na temat zajęć, ale wiedziała, że prędzej czy później musi się wziąć w garść i nie przejmować gadaniem Malfoy'a. Ubliżał jej już pięć lat i przetrwała, to wytrwa kolejne i ostatnie dwa.


~*~

W pokoju wspólnym Slytherinu Draco siedział w fotelu i popijał Ognistą z Teodorem, Blaise'm i Shane'm.
Silver Trio mimo rozmawiania Collinsa z Hermioną, polubili go. Miał w sobie to coś, że ci mieli ochotę na rozmowę z nim.
Malfoy wypytywał go o Durmstrang, gdyż kiedyś sam chciał się tam uczyć, ale ostatecznie zmienił zdanie. Po opowieści Shane'a odnośnie nauczycieli, uczniów, prowadzonych tam zajęć..nie żałował swojej decyzji.
-Zajęcia nie były na tak dobrym poziomie jak są u was, tu macie o wiele więcej możliwości, gra w Qudditch'a i nauka latania to były jedyne rzeczy, które tam lubiłem - opowiadał Shane. - Nauczyciele nie mieli potężnej wiedzy, a jeśli takową posiadali to nie umieli jej przekazać. Większość uczniów to totalni kretyni, nic nie umieją, nie rozumieją, po prostu zgroza.
-No to jednak dobrze, że przeniosłeś się tu - podsumował Nott. - Jak widać pięknych pań nam tu nie brakuje, pakiet zajęć i Qudditch'a, a nauczyciele z wiedzą i umiejętnością przekazywania jej. Nie znamy tylko tej nowej Isabelli od OPCM, ale to kwestia czasu.
Teodor opróżnił naczynie z Ognistą i nalał sobie kolejną szklankę, a reszcie podolewał do pełna.
Shane polubił tą trójkę tak samo jak Hermionę, ale nie mógł zdzierżyć tego jak traktują pochodzenie.
-A właściwie - podchwycił Blaise - jak poznałeś Granger?
Collins opowiedział im pokrótce spotkanie Gryfonów w peronie. Nie wdawał się w szczegóły dotyczące Hermiony i reszty uznając je za nieistotne w tej rozmowie. Ślizgoni z zaciekawieniem słuchali opowieści nowego kolegi.
-A teraz wyjaśnijcie mi czemu takie macie uprzedzenia do czystości krwi? - zaczął Shane. - Przecież krew nie różni się niczym od naszej, jedynie chodzi mi o pozycje w Czarodziejskim świecie.
Na to pytanie Malfoy odstawił szklankę z Ognistą na stolik i nachylił się do Collinsa. Rozejrzał się czy nikt z reszty uczniów prócz ich czwórki nie podsłuchuje, bo wiedział jak Ślizgonki pokroju Davis i Greengrass szybko rozsiewają wiadomości. Gdy stwierdził, że nie są na celowniku zaczął tłumaczyć koledze pochodzenie i pozycje czarodziejów.
-Bo widzisz - zaczął niepewnie. - My urodziliśmy się i wychowaliśmy w rodzinie, gdzie magia istniała od początku. Osoby takie jak Granger cudem się tu znalazły, wychowana w niemagicznej rodzinie, umiejętność czarów ma podobno po babce jeśli wierzyć plotom, ale wracając do tematu..powiedz mi jakie możliwości w świecie magii ma ktoś taki jak ona? Gdzie jej rodzina nie zapewnia ci dobrego startu w Ministerstwie i nie ma poparcia innych oprócz przyjaciół? Nie ma żadnych szans, dlatego tacy są gorsi. Tak nam to wpajano, takie idee nadal ma Voldemort i to się nie zmieni raczej nigdy.
Draco westchnął głęboko.
Ten monolog dużo go kosztował zwłaszcza że większość osób myśli, że Voldemort nie ma jeszcze wystarczająco sił na odrodzenie, ale się mylą. Lord odrodził się i zaszył się w posiadłości Riddle'ów wraz ze swoją żoną Rosalie, o której wiedzieli tylko i wyłącznie śmierciożercy.
Tom Riddle kochał ją i mimo tego jaki jest, ożenił się z nią jeszcze nim zaczął patrzeć na czystość krwi. Jego wybranka nie zostawiła go nawet po tych wszystkich okrucieństwach, tylko starała się zminimalizować szkody jak najlepiej potrafiła.
-Wiesz co ci powiem, Smoku? - zaczął Shane. - Mnie może i urodziła arystokratka, ale wychowałem się w niemagicznej rodzinie tak jak Granger, ale mimo to rozmawiasz ze mną, dlaczego?
-Bo znam twoją matkę - odparł szybko. - Jesteś synem Riddle'ów, a matka nie porzuciła Cię, tylko brutalnie im Cię odebrano. Masz jeszcze siostrę, która nie wiadomo kim jest i nadal jej szukają. Zapewne również w niemagicznych rodzinach.
Wtedy Shane'a zatkało.
On synem Riddle'ów?
Miał siostrę?
Jednym haustem opróżnił prawie pełną szklankę Whiskey i spojrzał na nowych znajomych.
-No robisz sobie ze mnie jaja chyba - wydukał wreszcie do Malfoy'a. - Niemożliwe bym był ich synem. Skąd masz tą cholerną pewność?
-A stąd - blondyn odsłonił część koszuli Shane'a. - Widzisz to znamię? Nadano Ci je w dniu narodzin jak twojej siostrze. To miał być znak czyim jesteś dzieckiem.
Na lewym ramieniu miał znamię w kształcie czerwonej kropli,a w niej jeden inicjał. "R".
-Ja pierdolę... - jęknął Collins. - Dajcie mi więcej Whiskey.
Teodor polał kumplowi i reszcie dolał do szklanek by mogli się napić.


~*~
-Myślicie, że na przykład taka Hermiona mogłaby być moją domniemaną siostrą? - zapytał Collins po dwugodzinnej libacji. - Jakie są załóżmy...szanse?
-Niewielkie - odparł Zabini. - Może i jest czarownicą mądrą niczym sama Rowena Ravenclaw i ma wiedzę na temat zaklęć, ale...by raczej od początku trafiła do Slytherinu. Tiara na pewno miała jakieś pojęcie o jej pochodzeniu.
Draco zastanowił się grubszą chwilę.
-Niekoniecznie, Diable - zaczął. - Może i Tiara wiedziałaby o pochodzeniu, ale ona kieruje się charakterem, więc jeśli faktycznie byłaby córką Riddle'ów, a Grangerowie wychowali ją na potulną owieczkę z ognistym temperamentem to miałoby wtedy sens czemu jest u Gryfiaków.
Teodor i Blaise wymienili spojrzenia.
Dostrzegali sens w słowach blondyna, ale nie mieli do tego przekonania. Uważali, że Granger nie może być tą odebraną i wyczekiwaną córeczką Lorda, jednak pojawiła się spora szansa, że mogło tak być.
A jeśli okazałoby się to prawdą mieliby przejebane po linii jakby opowiedziała rodzicom jak to słynna trójka z Slytherinu przez pięć lat uprzykrza jej życie.
-Jutro zgłosimy się do Snape'a - zawyrokował Draco. - Skoro znalazł się syn to Lord musi się o tym dowiedzieć, a o reszcie się dopowie.
I w ten sposób życie jednego ślizgona wywróciło się dó góry nogami.
Nie chciał mówić Hermionie o podejrzeniach chłopaków, ani o tym, że sam okazał się dziedzicem Salazara Slytherina, potomkiem samego Voldemorta.
Wiedział jakby ta prawda ją zabolała i nie chciałaby już na sto procent z nim rozmawiać.
A tego by nie zniósł.
Bo naprawdę polubił tą zadziorną Gryfonkę.
CZYTASZ = KOMENTARZ 
Witam
Dziś króciutko pierwszy rozdział rozpoczynający fabułę główną i wątki poboczne.
Mam nadzieję, że wypadł w miarę dobrze jednak osobiście uważam, że wyszedł okej. 
Rozdział zadedykuje ten Ewelinie oraz Magdzie, które z niecierpliwością na niego czekały i wręcz popędzały mnie XD
Kocham was laski. 
Do następnego.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za dedykację *-* rozdział zajebisty i jesteś jedyną osobą u której wydarzenia/akcja nie dzieją się ani za szybko ani za wolno i to na prawdę jest żadkie i czekam na więcej i dłuższych rozdziałów i życzę ci weny na więcej rozdziałów i nawet mogę poczekać parę dni bo jesteś wspaniałą osobą która umie pisać i która wciąga swoją opowieścią do środka twojego opowiadania i czytelnik się czuję lekko jakby był w twoim opowiadaniu bo wszystko wspaniale opisane i wytłumaczone ale tak więc kończę swą już wypowiedzieć i rozdział zajebisty no i poprostu czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy